Przegląd odbył się przy przebiegu... wróóóóć... stanie licznika 36 266km..
Po wygodnym ułożeniu się na centralce i klockach Suzi zdjęła kapciuszki..
Jednogłośnie już po zakupie było postanowione, że nadają się jedynie do wymiany.. Kobieta, kilkanaście lat w jednych butach? To niedopuszczalne!
Już następnego dnia pojawiły się piękne, nowiuteńkie Maxxisy! Przy okazji czyszczenie i konserwacja wszystkiego co było pod ręką..
Ale przez ten czas nie było próżnowania.. Do czyszczenia poszły zaciski hamulcowe..
Po oczyszczeniu łańcucha moim oczom ukazał się złoty DID.. Po wyczyszczeniu został nasmarowany olejem przekładniowym..
Wiem, że słabo widać.. Ale jest złoty..
Tylny zacisk hamulcowy też został skrupulatnie wyczyszczony.. W obydwu układach został wymieniony płyn hamulcowy.. Oczywiście DOT4..
Dobrze widzicie.. Suzi same nowe kapciuszki nie wystarczyły.. Trzeba było je jeszcze upiększyć.. Więc czerwone odblaskowe paski pojawiły się dookoła.. Od razu ładniej..
Dodatkowo przód otrzymał nową/używaną tarczę hamulcową (stara miała 3,7mm) oraz nowe klocki.. Teraz wszystko się ładniej prezentuje i lepiej hamuje..
Skoro już stała się ładniejsza to musi się teraz lepiej prowadzić.. Nowe manetki i ciężarki trafiły na kierownicę..
Nastała pora na poważniejsze działania.. Studnia bez dna, zwana zbiornikiem paliwa, poszła na bok i odsłoniła serce maszyny od kolejnej strony.. Przy okazji swobodnego dostępu przeczyszczone zostały wszelakie styki i łączenia elektryki..
W górę poszła pokrywa i rozpoczęła się inspekcja rozrządu oraz luzów zaworowych..
Pozytywnym zaskoczeniem był fakt, że wszystkie cztery wyszły w normie, na poziomie 0,03.. Początkowo szczelinomierz nie chciał współpracować oferując najcieńszy listek 0,04.. Ale chwila dokładnej pracy, pomiar śrubą mikrometryczną i już się 0,03 pojawiło w ofercie..
Jak robić przy silniku to robić.. Gaźniki na stół!
Czyszczenie komory pływakowej z minimalnych ilości brudu..
Zakładamy wszystko z powrotem.. Airbox wyczyszczony, filtr w dobrym stanie więc dobrze przedmuchany i ustawiony na swoje miejsce.. Trzeba przecież odpalić i rozgrzać olej przed wymianą..
Gorąca atmosfera.. A olej już tylko kap kap..
Wymiana filtra na nowy, uszczelka z zestawu również wymieniona.. Wszystko zakręcone, powycierane.. Czas lać nowego Motula!
Wymienione zostały świece, chociaż stare wyglądały ładnie - będą na zapas.. Pomalowanie zostały oba podnóżki oraz klakson.. Wszelkie ślady rdzy są dobrze wyczyszczone i zakonserwowane, żeby mnie nie zjadło nic podczas jazdy.. Miejsce na akumulator wyczyszczone i pomalowanie farbą, która nie aż tak łatwo się podda oparom kwasu.. Nasmarowane są wszystkie linki - profilaktycznie.. Wymienionych zostało kilka śrub/wkrętów które przez poprzednich majsterkowiczów zostało zgubionych i zastąpionych tym co było pod ręką..
Na tym zakończyły się moje dotychczasowe majówkowe działania przy GSie.. Kilka z wymienionych rzeczy..
A na koniec ku chwale naszego forum!