Dzisiaj miałem stresa. Lecialem ze Sierra Golf do Gdyni na około (czyli lasami) i za Bieszkowicami jest skrzyżowanie na którym lecę w lewo (taka miała wioska). Wlatuje na krzyzowke, skrecam w lewo i 200m dalej jest początek lasu i taki fajny winkiel w lewo. Wjezdzam w łuk tak ze 100 na liczniku (mysle sobie fajny winkiel to smignę) ja jestem juz na łuku patrze , a tam już prawie na wyjściu jakis najebany ku*wa debil idzie moim pasem i to samym środkiem. Moto wyprostowałem, przyhamowanie do 70 i ominąłem idiotę zjeżdzając do środka drogi czyli jak najbliżej przeciwnego pasa, ale osobówki za mną juz ostro po heblach. Dobrze, że ci z przeciwka też już hamowali to miałem miejsce.
Ja pier*dole bym się rozwalił przez pijanego sku*wiela. Spodziewałbym się sarny, dzika, jelenia, kozy, jeża, krowy, owcy, żaby, sowy, jastrzębiam ku*wa wiewiórki, ale pijanego kamikaze idioty na środku mojego pasa się nie spodziewałem. Gdyby ten jeszcze stanął albo szedł na pobocze to nieeee on musiał iść prosto na mnie. Kamikaze wy*ebany w kosmos. Jakbym przez niego wyłapał szlifa (oby tylko, bo tam pełno drzew) i bym był w stanie to bym poszedł i kurde połamał mu jak najwięcej gnatów. Chociaż jakbym pewnie tam się glebnął to moto najpewniej by się zatrzymało na drzewie, a ja gdzieś na drzewie obok i do kasacji moto i ja.
Biały dzień godzina 17, a ten kurde już najebany w trzy dupy fruwa na środku bardzo ruchliwej trasy. Osobówka ominie takiego żeby go nie zabić i sama wpadnie na przeciwny pas i zrobi czołówkę. Takich pijaków to powinni zamykać na izbie i lać szlauchem co godzinę, a w przerwach pokazywać obrazki z wypadków, a później jeszcze na odchodne kilka razy pałą żeby pamiętał za co dostał i za co go zgarnęli.
Dodam, że tam jest dozwolone 70 więc jakoś szybko nie jechałem, bo osobówki jeżdżą tam znacznie szybciej.