Mi na egzaminie kask spadł na oczy. Kask powinnam mieć XXS a na egzaminie dostałam L-kę (nie miałam własnego).
Nic nie widziałam
Odpowiedz do tematu
:
I cherish my ignorance on the subject...
:
WoW ! W takim razie masz boski dar prowadzenia pojazdów bez patrzenia na drogę
podziwiam
podziwiam
:
jaaa też zdawałem na ybr250, fajny motorek, na jazdach dałem rade najwięcej 120km/h ale to tylko momentem jak instruktor był daleko bo tak to by krzyczał xD
Plac na lajcie - bezbłędnie. Na mieście miałem niespodziankę bo światła nie działały i trochę stres mnie złapał i do tego te znaki dziwnie poustawiane i nie wiedziałem czy ten stop mnie obowiązuje czy nie. ale wolałem się zatrzymać (okazało się niepotrzebnie). I ten głośnik w kasku taki był głośny że się wzdrygałem za każdym razem jak coś mówił... Ja skupiony na jeździe, oczy dookoła głowy a tu nagle tak głośno jakaś komenda
Plac na lajcie - bezbłędnie. Na mieście miałem niespodziankę bo światła nie działały i trochę stres mnie złapał i do tego te znaki dziwnie poustawiane i nie wiedziałem czy ten stop mnie obowiązuje czy nie. ale wolałem się zatrzymać (okazało się niepotrzebnie). I ten głośnik w kasku taki był głośny że się wzdrygałem za każdym razem jak coś mówił... Ja skupiony na jeździe, oczy dookoła głowy a tu nagle tak głośno jakaś komenda
:
Ja zdałem na YBR, motocykl w całkiem dobrym stanie się trafił i nie sprawiał najmniejszych problemów, w porównaniu do tego, którym uczyłem się jeździć
Ogólnie jak już wyjechałem z placu, to byłem pewien "wygranej". A miasto było tylko formalnością, podobnie jak na kat. B
Niestety nie słyszałem połowy komend, aczkolwiek nie było to żadnym utrudnieniem - lewa ręka do góry i komenda powtórzona ew. zawsze pozostawała znajomosć trasy
Ogólnie jak już wyjechałem z placu, to byłem pewien "wygranej". A miasto było tylko formalnością, podobnie jak na kat. B
Niestety nie słyszałem połowy komend, aczkolwiek nie było to żadnym utrudnieniem - lewa ręka do góry i komenda powtórzona ew. zawsze pozostawała znajomosć trasy
:
Zdawałem na CBF250. Na kursie po mieście też była Honda, a po placu parę razy jeździłem Rometem Divisionem.
Zdawałem w Łodzi, na Maratońskiej. Na miejscu wyciągam z pokrowca kask, resztę bambetli i widzę, że nie wziąłem ze sobą swoich motocyklowych okularków szczęścia. Już na starcie chujoza. Z kaskiem wypad, jest egzaminacyjny. No jest, jest nawet wybór. Kask mały i duży. Biorę mały. Pasi.
Wbiłem sobie do łba by pamiętać o oglądaniu się za siebie podczas egzaminu na placu. Zawracam na slalomie, oglądam się i wiedzę, że egzaminator mnie nie widzi, gdzieś tam patrzy w bok. Myślę, obejrzę się jeszcze raz żeby zobaczył, że się oglądam. Oglądam się i jeb! podpórka. No i widzę, że teraz to mnie już widzi. Od początku.
Dalej już bez zbytniej nadgorliwości i cudów.
Na mieście oki, dobrze szło.
W pewnym momencie hamowanie awaryjne. Spoko, staję. Włączam się do ruchu, najpierw się oglądam. Zgasł. Odpalam natychmiast i ruszam. K...a! Nie obejrzałem po raz drugi, po zgaśnięciu. No ale jadę dalej. Jak każe pojechać przez skrzyżowanie na wprost, to znaczy, że wracamy do ośrodka i nie zdałem. Skrzyżowanie, zielone, w głośniku "proszę skręcić na skrzyżowaniu w prawo w Retkińską", uff... jestem dalej na egzaminie.
Po powrocie, w ośrodku walczę z biegami. Za cholerę nie chce wskoczyć luz. Znudzony facio, który woził egzaminatora autem za mną po mieście, macha z politowaniem ręką i każe zaprzestać tej nierównej walki. Oddaje kask, ściągam rękawice i staję, jak uczniak, przed stolikiem egzaminatora czekając na werdykt. Dziadek z namaszczeniem stawia ptaszki na formularzu, coś tam brzęcząc pod nosem. Wreszcie skończył. Mam, zdałem, mogę spadać!
No i teraz muszę kupić sobie motocykl.
Zdawałem w Łodzi, na Maratońskiej. Na miejscu wyciągam z pokrowca kask, resztę bambetli i widzę, że nie wziąłem ze sobą swoich motocyklowych okularków szczęścia. Już na starcie chujoza. Z kaskiem wypad, jest egzaminacyjny. No jest, jest nawet wybór. Kask mały i duży. Biorę mały. Pasi.
Wbiłem sobie do łba by pamiętać o oglądaniu się za siebie podczas egzaminu na placu. Zawracam na slalomie, oglądam się i wiedzę, że egzaminator mnie nie widzi, gdzieś tam patrzy w bok. Myślę, obejrzę się jeszcze raz żeby zobaczył, że się oglądam. Oglądam się i jeb! podpórka. No i widzę, że teraz to mnie już widzi. Od początku.
Dalej już bez zbytniej nadgorliwości i cudów.
Na mieście oki, dobrze szło.
W pewnym momencie hamowanie awaryjne. Spoko, staję. Włączam się do ruchu, najpierw się oglądam. Zgasł. Odpalam natychmiast i ruszam. K...a! Nie obejrzałem po raz drugi, po zgaśnięciu. No ale jadę dalej. Jak każe pojechać przez skrzyżowanie na wprost, to znaczy, że wracamy do ośrodka i nie zdałem. Skrzyżowanie, zielone, w głośniku "proszę skręcić na skrzyżowaniu w prawo w Retkińską", uff... jestem dalej na egzaminie.
Po powrocie, w ośrodku walczę z biegami. Za cholerę nie chce wskoczyć luz. Znudzony facio, który woził egzaminatora autem za mną po mieście, macha z politowaniem ręką i każe zaprzestać tej nierównej walki. Oddaje kask, ściągam rękawice i staję, jak uczniak, przed stolikiem egzaminatora czekając na werdykt. Dziadek z namaszczeniem stawia ptaszki na formularzu, coś tam brzęcząc pod nosem. Wreszcie skończył. Mam, zdałem, mogę spadać!
No i teraz muszę kupić sobie motocykl.
:
, tak generalnie wszystko by było OK gdyby nie zwykłe nerwy. Może nie jest to operacja na otwartym sercu w szpitalu polowym pod ostrzałem moździerzowym ale wiadomo, człowiek się denerwuje bardzo, w końcu zależy na tym egzaminie jak cholera i oczywiście szkoda również zapłaconej kasy.
Ale jak się w większości przypadków okazuje egzaminatorzy wcale nie czyhają na byle błądzik i dają ludziom żyć.
Kupuj motocykl (pot. motor)
Ale jak się w większości przypadków okazuje egzaminatorzy wcale nie czyhają na byle błądzik i dają ludziom żyć.
Kupuj motocykl (pot. motor)
:
U mnie o ile dobrze pamiętam, któryś ze zdających w grupie zapytał egzaminatora, czy należy się rozglądać na mieście - podkreślam przy ruszaniu - ten stwierdził, że upewnić się musisz bo chodzi o Twoje bezpieczeństwo, aczkolwiek nikt nie będzie oblewał za brak "kręcenia łbem"...spowodujesz zagrożenie w wyniku Twojego nie upewnienia się =koniec egzaminu...Właściwie jest to logiczne.
:
Ja swoje prawko 5lat temu za 4 razem zdałem:
1. Oblałem na placyku, zmęczenie i stres wzięły górę. 9godzin czekania na egzamin. Błąd w systemie, nie byłem wciągnięty na egzamin, pominęli mnie.
2. Oblałem na kombinacji zielona strzałka w prawo. Czerwone światło. Nie zatrzymałem się przed przejściem dla pieszych. Nikogo nie było to se pozwoliłem przejechać z prędkością 4km/h przez przejście.
3. Kierownik WORDu jechał jako egzaminator. Miasto bezbłędnie placyk też ale dopiero 8/10 cześci trasy mnie zatrzymał. Świateł nie włączyłem w moto. Jemu o tym panowie policjanci powiedzieli mrugając światłami sam tego nie widział.
4. Egzaminatora zgubiłem, najpierw miał problemy w korku za mną nadążyć a potem na lewoskręcie go zgubiłem jak czmychnełem miedzy puszkami. On chyba biegu nie zdążył wbić. Nim zjechał z krzyrzówki to dzieliło nas 2 puszki i ok 400m do wordu sam dojechałem a on po ok 5min. Nie miał wyjścia musiałem zdać bo by się skompromitował jak bym o nagranie poprosił.
1. Oblałem na placyku, zmęczenie i stres wzięły górę. 9godzin czekania na egzamin. Błąd w systemie, nie byłem wciągnięty na egzamin, pominęli mnie.
2. Oblałem na kombinacji zielona strzałka w prawo. Czerwone światło. Nie zatrzymałem się przed przejściem dla pieszych. Nikogo nie było to se pozwoliłem przejechać z prędkością 4km/h przez przejście.
3. Kierownik WORDu jechał jako egzaminator. Miasto bezbłędnie placyk też ale dopiero 8/10 cześci trasy mnie zatrzymał. Świateł nie włączyłem w moto. Jemu o tym panowie policjanci powiedzieli mrugając światłami sam tego nie widział.
4. Egzaminatora zgubiłem, najpierw miał problemy w korku za mną nadążyć a potem na lewoskręcie go zgubiłem jak czmychnełem miedzy puszkami. On chyba biegu nie zdążył wbić. Nim zjechał z krzyrzówki to dzieliło nas 2 puszki i ok 400m do wordu sam dojechałem a on po ok 5min. Nie miał wyjścia musiałem zdać bo by się skompromitował jak bym o nagranie poprosił.
Prędkość - Bogiem,
Turbo - Nałogiem,
Nitro -Zabawą,
Prowadzenie - podstawą...
Turbo - Nałogiem,
Nitro -Zabawą,
Prowadzenie - podstawą...
:
Witam
Wczoraj tj 26 go zdałem za pierwszym razem. Piękna słoneczna pogoda, wybrałem się na wycieczkę do Ostrołęki. Przed miastem na poboczu śnieg ale słońce śliczne... Tak około 3 stopnie za oknem. Dotarłem do WORDU zbyt wcześnie, więc na pobliskiej stacji pobrałem sobie herbate i princepolo i czekam. Wyciągnąłem kompa z plecaka i przegladam testy... Miałem z godzine - półtorej czasu. około 12,45 podjechałem do Wordu. Egzamin - teoria. 4 osoby zdające. Luzik Egzaminator. Tłumaczy, rozluźnia atmosfere, - bardzo grzeczny .. (Pan bez włosów ) Egzamin - wypełniłem w 6 minut, nie ma co kombinować i klikam "koniec" . uffff 2 (dwa) błędy.... ostatni miałem ponad dwadzieścia pięć lat temu ale takiego stresa nie maiłem . Zaliczone. Wychodzę pierwszy... Za chwile wypada reszta...Dwóch młodych chłopaków. Ostatnia dziewczyna nie zalicza - ma AiB i drugie podejście nie zaliczone. Biegiem po hełmofon i do sali - poczekalni. Kilka minut- kilkanaście moze czekamy i wywołany ide na plac - "do motocykla". Pan miło się przedstawia - Arkadiusz ... Ze dwa metry wzrostu - stanowczy. Oschle "zapraszam" ... no cóż. Rozluźniam że to mój pierwszy egzamin od ćwierć wieku i pierwszy w tym wieku . Idziemy do budki, sprawdza kwity, wylosowany brzęczyk i kierunkowskazy. Ubiera mnie w elkę i uzbraja w radio... Ale nie ma sprzętu... Po kilku minutach podstawia się romet... Patrzę na to gdzie światła i trąba. Całe szczęście że nie pościerane . Odpowiedź zaliczona. Przygotowanie do jazdy ale lusterek nie uało mi się ustawić bo jak widze coś z lewej to nie widzę za sobą - więc prawe na tył a lewe na lewo ... kombinuję Placyk - * i slalom na 1 - trwa to wieczność ale zaliczone . Pan policzył za mnie. . Hamowanie i dojazd do wskazanego miejsca ok, ale widze że z rozpędzaniem bedzie problem ... ledwo jedzie. Udało się . Górka - dojechałem blisko końca tak że siłą woli bym te sto kilo pod sobą przesunął za wierzchołek - zaliczone. Czekamy na autko i spadamy na miasto. Pan Egzaminator pyta czy znam trasę - zgodnie z prawdą odpowedziałem że w Ostrołęce jeste 2 (drugi) raz w życiu i dalej jak za rondko od goworowskiej nie wjechałem . POwiedział że jak nic nie mówi to prosto jak prawo czy lewo to powie kiedy. Jazda trwała z 30 minut, zaliczyliśmy 8 razy ronda ( chyba było ich 6 ) ale może której po trzy razy bo jedno na pewno co najmniej 2 razy. W pewnym momencie hasło wracamy na plac... Proszę wjechać do garażu ... Prosze oddać kamizelkę i radio... Prosze to Pańska karta - egzamin zaliczony pozytywnie
Tak było wczoraj. Pięknie słonecznie, wspaniale -
A dziś jak widzimy za oknem mamy zimę....
Oczywiście dziś zagrałem w lotto
Pozdrawiam
K.
ps. przepraszam że tak długo....
Wczoraj tj 26 go zdałem za pierwszym razem. Piękna słoneczna pogoda, wybrałem się na wycieczkę do Ostrołęki. Przed miastem na poboczu śnieg ale słońce śliczne... Tak około 3 stopnie za oknem. Dotarłem do WORDU zbyt wcześnie, więc na pobliskiej stacji pobrałem sobie herbate i princepolo i czekam. Wyciągnąłem kompa z plecaka i przegladam testy... Miałem z godzine - półtorej czasu. około 12,45 podjechałem do Wordu. Egzamin - teoria. 4 osoby zdające. Luzik Egzaminator. Tłumaczy, rozluźnia atmosfere, - bardzo grzeczny .. (Pan bez włosów ) Egzamin - wypełniłem w 6 minut, nie ma co kombinować i klikam "koniec" . uffff 2 (dwa) błędy.... ostatni miałem ponad dwadzieścia pięć lat temu ale takiego stresa nie maiłem . Zaliczone. Wychodzę pierwszy... Za chwile wypada reszta...Dwóch młodych chłopaków. Ostatnia dziewczyna nie zalicza - ma AiB i drugie podejście nie zaliczone. Biegiem po hełmofon i do sali - poczekalni. Kilka minut- kilkanaście moze czekamy i wywołany ide na plac - "do motocykla". Pan miło się przedstawia - Arkadiusz ... Ze dwa metry wzrostu - stanowczy. Oschle "zapraszam" ... no cóż. Rozluźniam że to mój pierwszy egzamin od ćwierć wieku i pierwszy w tym wieku . Idziemy do budki, sprawdza kwity, wylosowany brzęczyk i kierunkowskazy. Ubiera mnie w elkę i uzbraja w radio... Ale nie ma sprzętu... Po kilku minutach podstawia się romet... Patrzę na to gdzie światła i trąba. Całe szczęście że nie pościerane . Odpowiedź zaliczona. Przygotowanie do jazdy ale lusterek nie uało mi się ustawić bo jak widze coś z lewej to nie widzę za sobą - więc prawe na tył a lewe na lewo ... kombinuję Placyk - * i slalom na 1 - trwa to wieczność ale zaliczone . Pan policzył za mnie. . Hamowanie i dojazd do wskazanego miejsca ok, ale widze że z rozpędzaniem bedzie problem ... ledwo jedzie. Udało się . Górka - dojechałem blisko końca tak że siłą woli bym te sto kilo pod sobą przesunął za wierzchołek - zaliczone. Czekamy na autko i spadamy na miasto. Pan Egzaminator pyta czy znam trasę - zgodnie z prawdą odpowedziałem że w Ostrołęce jeste 2 (drugi) raz w życiu i dalej jak za rondko od goworowskiej nie wjechałem . POwiedział że jak nic nie mówi to prosto jak prawo czy lewo to powie kiedy. Jazda trwała z 30 minut, zaliczyliśmy 8 razy ronda ( chyba było ich 6 ) ale może której po trzy razy bo jedno na pewno co najmniej 2 razy. W pewnym momencie hasło wracamy na plac... Proszę wjechać do garażu ... Prosze oddać kamizelkę i radio... Prosze to Pańska karta - egzamin zaliczony pozytywnie
Tak było wczoraj. Pięknie słonecznie, wspaniale -
A dziś jak widzimy za oknem mamy zimę....
Oczywiście dziś zagrałem w lotto
Pozdrawiam
K.
ps. przepraszam że tak długo....
:
w Lublinie chyba poprawiły się maszyny ja zdawałam 9.08 i pomijając, że w pt - więc niemalże tydzień przed - zmienili trasę to było git słuchać egzaminatora, to najważniejsze. kazał przeprowadzić nam motocykl przednim kołem za linię zatrzymania. machał jak już się zrobiło 5tą ósemkę i należało wyjechać na slalom. po nim górka i rozpędzenie się i wciśnięcie hamulców jak podniesie rękę. zatrzymanie się w wyznaczonym miejscu już przed jazdą. wyjeżdżają tym swoim samochodem kawałek i mówią żeby na jego wysokości się zatrzymać. ogólnie jak szłam na egzamin to już miałam trochę swojego sprzętu i dowiedziałam się że mam dużego plusa za to (nie wyobrażałam sobie jeżdżenia w tym czepku piekarniczym). niestety chyba wszystkie kaski w Lublinie są w rozmiarze L, nie pozwalają jeździć we własnym więc przy 70km/h upewnienie się o możliwości zmiany pasa było komiczne - kask przesunął mi się niemalże na połowę twarzy. ogólnie Honda szła dziwnie lekko, po wrzuceniu na 2 nie musiałam nawet dodawać odrobiny gazu na ósemce.
tylko ciągle zastanawiam się czy miałam też mikrofon w moim kasku bo sobie czasem coś nucę pod nosem jak jadę albo gadam do motocykla... i jeśli tak to panowie w samochodzie z tyłu mieli pewnie niezły ubaw
tylko ciągle zastanawiam się czy miałam też mikrofon w moim kasku bo sobie czasem coś nucę pod nosem jak jadę albo gadam do motocykla... i jeśli tak to panowie w samochodzie z tyłu mieli pewnie niezły ubaw
:
Ja zdawałem bodajże w maju tego roku - za drugim razem, bo na mieście przejechałem na czerwonym Korek był i się wbiłem pomiędzy auta, a tu światło było, co go widać nie było
I w Gdańsku na trasie jest odcinek bodajże z ograniczeniem do 90 -> a że mnie egzaminator popędzał cały czas, żebym jechał szybciej (a jechałem ~5 mniej jak ograniczenie). To przy tych 90 myślałem, że wylecę z zakrętu I na rondzie się pokręciłem, bo mi nie powiedział który zjazd... Nie wpadłem na to, że mam jechać prosto. I przeciąłem raz ciągła -> nie powiedział mi, gdzie mamy jechać i zdziwiony, że nie zmieniłem pasa Ale zdałem
Na kursie na trasie byłem może dwa razy, i nie znałem dobrze.
I w Gdańsku na trasie jest odcinek bodajże z ograniczeniem do 90 -> a że mnie egzaminator popędzał cały czas, żebym jechał szybciej (a jechałem ~5 mniej jak ograniczenie). To przy tych 90 myślałem, że wylecę z zakrętu I na rondzie się pokręciłem, bo mi nie powiedział który zjazd... Nie wpadłem na to, że mam jechać prosto. I przeciąłem raz ciągła -> nie powiedział mi, gdzie mamy jechać i zdziwiony, że nie zmieniłem pasa Ale zdałem
Na kursie na trasie byłem może dwa razy, i nie znałem dobrze.
:
pochwalę się ze udało mi sie zdać nareszcie!!!!! szkoda tylkoz e sezon sie konczy a na motomikołajki ktos bryka?
:
Śmieszną sytuację ma moja dziewczyna, w przyszły tygodniu ma termin na teorię i jazdę. Ma 21 lat, a myk polega na tym, że jak nie zda nie będzie miała kolejnego podejścia bo już nie przyjmują na stare zasady, więc cały kurs pójdzie w niwecz z całą kasą.
Kobra 3G Avanti-->GB STREET 50/72/110-->Suzuki GS500E Five Stars-->Suzuki GSX 750F
:
Ja myślałam, że jest tak, że jeżeli ktoś zaczyna kurs przed zmianą w przepisach, to choćby zdawał i milion razy, to i tak będą go obowiązywały stare zasady
:
Odpowiedz do tematu
Niestety chyba z tymi nowymi zasadami to jednak prawda Mi na kursie we wrześniu mówili żebym nauczył się testów bo jak mi się nie uda to od stycznia będzie nieciekawie... Także agata89 z nowym rokiem nowe zasady i kto zdawał na starych jeszcze zasadach to chyba niestety czeka go "surprise".
Ja na kurs zapisałem się w połowie sierpnia i to była ostatnia grupa motocyklowa w tym roku Ale wszystko ładnie poszło, egzamin miałem 15 października, pogoda dopisała i jestem bardzo happy, że jeszcze zdążyłem w tym roku zdać egzamin
Ja na kurs zapisałem się w połowie sierpnia i to była ostatnia grupa motocyklowa w tym roku Ale wszystko ładnie poszło, egzamin miałem 15 października, pogoda dopisała i jestem bardzo happy, że jeszcze zdążyłem w tym roku zdać egzamin