Wpadki garazowe
Odpowiedz do tematu

metalbeast
[Usunięty]
: Wpadki garażowe
W tym temacie możemy pochwalić się naszymi garażowymi (i nie tylko) jakie udało nam się poczynić.

Zacznę od siebie bo już trochę tego się nazbierało.
Dziś polerując moto, zachciało mi się go obrócić w garażu (wiecie, zawracanie na 100 razy) no i tak genialnie manewrowałem, że nie zauważyłem drewnianego klocka, który sam sobie wcześciej podłożyłem i cofając moto ze skręconą w lewo kierownicą udało mi się tylnym kołem na niego najechać. Nagłe zatrzymanie spowodowało utratę równowagi także u mnie i elegancko wyłożyłem się z suzą w poprzek garażu :wstyd:
Efekt - przysmażony łokieć, dłoń, kolano (gorący silnik po jezdzie), w moto zero strat poza małym przyharataniem znaczka suzuki :kwasny:

Jakiś czas temu wyjąłem aku do ładowania na noc. Na drugi dzień lece z wywieszonym jęzorem do garażu - byle wskoczyć na moto i ognia. Tak też uczyniłem - wystawiłem moto, ubieram się, jeszcze tylko odpalić, żeby się grzał i... no właśnie - nie chce zapalić :szok:
Cały wkurzony, bo przecież nie ma prądu, a 2 dni wcześniej grzebałem w złączach, które są w lampie, juz mało co nie rozebrałem reflektora, ale jakimś trafem zobaczyłem w ciemnym garażu LEDy od ładowarki :szok: ... bez komentarza

Z wpadek mechanicznych to odpukać nic szczególnego nie było i żadne części mi nie zostały :D

:
Z wpadek około garażowych to mogę powiedzieć, że na przełomie listopada i grudnia jako, że pogoda jeszcze dopisywała postanowiłem zabrać suzi na spacerek. Założyłem skóry, kask pod pachę i drałuję na parking (ok 10 minut drogi spacerkiem). Założyłem kask, rękawice, pełne skupienie i odpalam. Prycha wzdycha, już prawie zapala ale ostatecznie nici - i tak parę razy. Odpuściłem, żeby rozrusznika nie załatwić. Pomyślałem, że lato to to już nie jest i akumulator pewnie osłabł od temperatury, więc ciach go pod pachę i z powrotem 10 minut we wkurzeniu do domu aby go podładować. Wszedłem zziajany do domu i w tym momencie uświadomiłem sobie, że... może jednak po coś wymyślono ssanie w GSce :rotfl: Tak Panie i Panowie - zapomniałem o włączeniu ssania podczas odpalania :wstyd:

Naukę jazdy na moto rozpoczynasz z workiem pełnym szczęścia i brakiem doświadczenia.
Cały bajer polega na tym żeby nabyć tego drugiego zanim skończy się to pierwsze...
:
Pęku napisał/a:
Tak Panie i Panowie - zapomniałem o włączeniu ssania podczas odpalania


O fuck ale musiałes byc wtedy zawieszony ze nie przopomniales sobie o tym :rotfl:

Człowiek to jedyna istota na ziemi która zetnie drzewo zrobi z niego papier i napisze na nim "Ratujcie drzewa"
metalbeast
[Usunięty]
:
Ooo. to ja u siebie też o ssaniu powinienem dopisać, bo po zimie pierwsze odpalenie w garażu wyglądało dokładnie tak samo. Aku naładowane na 100% - kreci kręci i nic ! :[ tyle się na forum naczytałem o problemach z odpaleniem po zmie, że już mało co gaźników do czyszczenia nie wyciągnąłem :wstyd: a tu się o cholernej dźwigni zapomniało jakoś :wstyd:

Cezarek
[Usunięty]
:
Ja też tak miałem :/
zaraz na początku jak nabyłem gsa i jeszcze nie wiele o nim wiedziałem.
Zima jeszcze była ale postanowiłem wyprowadzić z garażu i chociaż na chwilę odpalić :D
No i tak go ruszałem i ruszałem i z kolegą na popych brałem i nie chciał zapalić :/
Dopiero później wpadliśmy że gdzieś ssanie musi być :D i odpalił od razu :wstyd:
ale młody i głupi byłem :D

Lenku
[Usunięty]
:
Osobiście nic takiego mi się nie przytrafiło ale kumpel miał niezłą przygodę. Wjeżdżał do garażu i wszystko było by spoko tylko zapomniał przysłonic kanał bo przedtem w aucie grzebał i ... tak panowie wpadł do kanału i rozpieprzył moto.
Do dzisiaj się z niego wszyscy smieją bo to na prawdę trzeba byc głąbem

mr0zd
[Usunięty]
:
Wyprowadziłem GSa przed garaż, stawiam go na centrala, sprawdzam olej i takie tam i chciałem go zdjąć z centrala bez wsiadania na niego, bo niby po co, a przed wjazdem do garażu jest lekki próg no i traf chciał że jak pchnąłem suzę to przednie koło jakoś o ten próg się zablokowało i Gs zamiast do przodu poleciał mi na prawo. Dobrze że na trawę wpadł to tylko musiałem trochę ziemi z niego otrzepać

majkelmu
[Usunięty]
:
Po zakupie moto, postanowiłem wymienić filtr powietrza. Odkręciłem bak, zakręciłem kranik pod bakiem, odpiąłem przewody paliwowe, zdjąłem bak no i zabrałem się za wymianę tego filtra. Sama wymiana to żadna filozofia, 5 min i po sprawie. Następnie żmudne skręcanie moto do kupy, zakładanie baku, zadupka, siedzenia- wszystko jak należy, banan na ustach :D . Pasuje wypróbować i sprawdzić rezultaty. Przekręcam kluczyk, włączam zapłon, rozrusznik i...nic? Hmm WTF?, aaa ssanie. Ssanie, rozrusznik i nic :zdegustowany: Nagle taka żarówa nad głową, przebłysk geniuszu :hyhy: zapomniałem odkręcić kranika pod bakiem :zawstydzony:

g.dariusz
[Usunięty]
:
Ja natomias pewnego piknego dnia ruszjąc od tesciów, do których wpadłem pochwalic sie nową maszyną gotowy do drogi siedząc na moto zapomniałem złozyc nóżke i tak próbowałem go odpalic 5 minut dziwiac sie oco K... chodzi czemu niechce zaskoczyc :zdziwko:
( zaznaczajac ze moto nowka miał dopiero 1700km).

Paca
[Usunięty]
:
Kiedyś wypadła mi jedna ze śrub trzymających od boku reflektor z przodu. Próbowałem dopasować w sklepie i nic. Więc żeby zobaczyć jak wygląda ta śruba tak naprawdę wykręciłem tą, która została. Kiedy to zrobiłem gwint wpadł do środka reflektora a ja zostałem z lampą w ręce pod sklepem ze śrubami. Oczywiście okazało się, że nie mam potrzebnego śrubokrętu do rozkręcenia lampy i wyjęcia tego gwintu więc zakupiłem taśmę izolacyjną za ostatnie 3 zł, przykleiłem lampę do mocowania i dojechałem tak do serwisu. Jak to opowiedziałem kolesiowi to się prawie popłakał ze śmiechu. Śruby wymienił i gwinty ponaprawiał.

djmauro
[Usunięty]
:
Ja jako, że moto trzymam na działce w czymś co szumnie teraz nazywam garażem, a jest zwykłą murowaną kanciapą, to miałem niewesoła sytuację. Wjazd jest wąski, bo to zwykłe drzwi, takie że moto wchodzi dosłownie na kilka cm. Wjazd przodem, wyjazd tyłem, oczywiście próg przy drzwiach.
Pewnego popołudnia zrobiłem sobie wolne, uradowany lecę po motocykl, wytaczam się tyłem przez te drzwi, a kierunkowskazem zahaczam o grabie. Te się przewracają, ja przestraszony tracę równowagę, moto się przechyla- ja cały czas na nim. Zostałem przygnieciony do drzwi, ale jako dzielny miłośnik swojej maszyny jeszcze rękę pod ramę włożyłem żeby się nie zarysowała :D Efekt taki, że motocykl nie ucierpiał- nawet nie dotknął drzwi ani ściany, a ja ze zgniecioną ręką wylądowałem pod kranem z zimną wodą oraz z obolałym kolanem :P

metalbeast
[Usunięty]
:
djmauro - no prawie padłem ze śmiechu, bo pomyślałem sobie od razu o tym moim ostatnim zawracaniu na 100 razy :P i czasem się zastanawiam jakie to dziwne sytuacje nas spotykają.

Z pierwszych jazd i wpadek to miałem ten sławny kranik... był na ON, paliwo w baku było (a skąd ja mogłem wiedzieć, że to co było starczy mi na jakieś 50km !? no skąd!? :] ) uradowany pojechałem po bocznych drogach zaprzyjazniać się z moto, a tu nagle pusty dźwięk, brak mocy i buuuu.... myślę, o cholera, mój nowy nabytek się zj@#% :] Zatrzymałem się na poboczu, zaglądam do baku, a tam co gorsza paliwo jest! no to ja już czarne wizje mam - moto mi padło :[ I tak 15min kombinuje, trochę kręce rozrusznikiem (ale bałem się aku rozładować) i nic... Do domu z 30km, albo lepiej. Już prawie wykonałem telefon awaryjny, ale coś mnie olśniło, że na kursie w GNie był kranik, który miał OFF i ON, no to dobrałem się do tego ustrojstwa w GSie - szybko znalazłem - i wybadałem RES. Radość po odpaleniu moto - bezcenna :rotfl: :rotfl:

:
Metalbeast ja miałem podobnie ok 20km od domu tylko na głównej drodze. Cisnę sobie coś koło 140 aż tu nagle zaczyna gasnąć i kontrolka oleju się zapala i myślę sobie kur.... zatarłem silnik :przestraszony: więc postawiłem moto na parkingu dla tirów obok którego mi moto zgasło no i czekam aż ostygnie. Myślę sobie zobaczę ile oleju jest mniej więcej, jak będę mógł się dotknąć do korka. No i tak czekam sobie coś koło 40 minut dobrze że na tym parkingu bar był to zjadłem sobie hamburgera dla zabicia czasu :P Sprawdziłem stan oleju-był ok. Już mnie pot zimny zaczyna oblewać, bo to było nie tak długo po kupnie moto - pierwszy sezon jazdy, zaczęły mnie mroczne wizje nachodzić, myśle ledwo moto kupione nówka a tu silnik zarżnięty :szok: Ale ciągle zachodzę w głowę co się mogło spierniczyć już nawet miałem dzwonić po busa żeby mnie zwieźli no ale gdzieś tak po 20 minutach zartybiłem że mogło się paliwo skończyć :wstyd: No więc przełączyłem na RES ale on dalej nic, zagada chwilę i znowu kontrolka oleju się zapala i silnik gaśnie, więc dałem mu na PRI na parę sekund przęłączyłem na RES i udałem się na poszukiwanie stacji paliw. Przy okazji czekając aż silnik ostygnie spotkałem ziomka na R1 odzianego w kombinezon którego wartość była porównywalna do wartości całego mojego moto :szok: Co wprawiło mnie w cięzką rozkminę i lekkie zakłopotanie :P (Skąd ci ludzie biorą tyle kasy?) Jednocześnie ta przygoda uświadomiła mi że w moim GSie tak powyżej 130km/h tworzy się dość spory wir w zbiorniku paliwa ;) Doliczając do tego 1l oleju na 1000km wychodzi całkiem sporo. Pozdrowienia dla wszystkich pożeraczy oleju :P

:
g.dariusz napisał/a:
Ja natomias pewnego piknego dnia ruszjąc od tesciów, do których wpadłem pochwalic sie nową maszyną gotowy do drogi siedząc na moto zapomniałem złozyc nóżke i tak próbowałem go odpalic 5 minut dziwiac sie oco K... chodzi czemu niechce zaskoczyc :zdziwko:
( zaznaczajac ze moto nowka miał dopiero 1700km).


hehe,

miałem podobną sytuacje, podjechałem pod robotę pochwalić się moto, zeszli znajomi z pracy, ja elegancko odpaliłem Suzi, po czym chciałem odjechać, wrzucam bieg, a moto gaśnie... i tak kilka razy

dopiero po paru minutach zorientowałem się o co chodzi

:
No to i ja się pochwalę

Pierwsze jazdy testowe po nabyciu rzecz się dzieje na garażach (nie miałem jeszcze tablic więc nie wychylałem nosa dalej jak 200 metrów od garażu).

Rozpędziłem się na prostej do jakichś 80 i testuje hamowanie przodem. W pewnym momencie moto stanęło, a ja nic ani się nogami podeprzeć, tylko obserwuje. Po chwili pani grawitacja wygrała - wręcz groteskowym sposobem poleciałem na prawo, tylko lekko się podpierając

szkody – nowa ryska na prawym deklu

Dzień następny siedzę na moto i przerzucam go lewo prawo w pewnym momencie za mocno popchnąłem masę w prawo – efekt znowu moto leży, i kolejna ryska na prawym deklu ;/

wczoraj – na moto siedzi kumpel, błąd że go nie obserwowałem bo robił dokładnie to samo co ja, bawił się masą i przerzucaniem – tym razem lewa strona, drapnięcie na ciężarku i zmiana ustawienia klamki sprzęgła....

Wiem jestem 'L' - :X

Odpowiedz do tematu
Skocz do:  

Pełna wersja forum
Powered by phpBB © phpBB Group
Design by Vagito.Net | Lo-Fi Mod.