.:: Forum o Suzuki GS 500 ::.
...::::Suzuki - Way of Life::::...

Motocyklowe wyprawy, zloty, imprezy, spotkania - Tam, gdzie czas sie zatrzymal - Bialorus, Litwa, Mazury 2015

Goti - Sro 10 Cze, 2015
Temat postu: Tam, gdzie czas sie zatrzymal - Bialorus, Litwa, Mazury 2015
Jako, ze zbliżała się data ślubu Emki i Łukasza oraz zlotu GS500 postanowiliśmy pomyślec o ciekawej wycieczce w drodze na te wydarzenia. Pomysł - Litwa, Łotwa i Estonia umarł, bo za mało czasu, żeby zobaczyć dokładnie te kraje. Co jeszcze jest niedaleko Mazur? Białoruś!!!

Najpierw ustalanie trasy - za to wziął się bezcenny Squarek. Później ustalanie ekipy - postanowiliśmy jechać na pięć motocykli: ja, BeTasza, Monti i Red no i Marcin :P .




Okazało się to nie takie proste. Żeby moc przekroczyć granice Białorusi, trzeba posiadać Vizę. A żeby dostać wizę, oprócz wymaganych dokumentów (zdjęcie paszportowe, paszport, wypełniony wniosek, ubezpieczenie w firmie akceptowanej w Bialorusi) okazalo sie, ze musimy miec takze zaproszenie. Jesli nie mamy od Bialorusina, to od jakiejś firmy turystycznej.... No i co teraz? Na szczęście Beata z Marcinem wynaleźli zlot w tym czasie odbywający się niedaleko Brześcia (Brest Bike Festival International 2015 w Orlёnku). Zaraz napisali do ludzi oragnizujących wydarzenie i dostaliśmy zaproszenia!!!! Oczywiście na zlot, nie na naszą wyprawę... Co też było powodem tego, że nie dostaliśmy wizy na tyle dni na ile chcieliśmy - chcieliśmy na 5, dostaliśmy na 3. No ale dobre i to - wspólną decyzją postanowiliśmy z Białorusi ruszyć na Litwę a następnie na tłuczenie szkła na Mazurach. Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy :D



yaszczi - Sro 10 Cze, 2015

i co dalej? :niepewny:
Goti - Sro 10 Cze, 2015

No trochę czasu potrzebuję, będę wrzucać po jednym dniu :) . Ale za to z fajnymi zdjęciami i opisem :P
Monti - Sro 10 Cze, 2015

yaszczi za tydzień kolejny odcinek :P
yaszczi - Sro 10 Cze, 2015

czekam z niecierpliwością :D a najbardziej to na historię z białoruskim alkomatem :rotfl:
Goti - Czw 11 Cze, 2015

Dzień 1

Pruszkow - Zlot w Орленок 269 km

https://www.google.com/ma...hmY&usp=sharing

Punkt startowy - Orlen Stara Miłosna. Oczywiście mój i Marcina to Pruszków. Spóźniliśmy się na spotkanie, bo musiałam wracać po buty :P . Dojeżdżamy i naszym oczom ukazuje się Monika, Beata i Witold. Witold? Co tu robi Witold. I to jeszcze samochodem? I z wielką skrzynką narzędzi :)



Okazało się, że na dzień dobry Beata zaliczyła paciaka przy dystrybutorze :troll: i urwała lusterko. Na szczęście Wit miał niedaleko, żeby pospieszyć ukochanej na ratunek :D :P .

Po naprawie, pożegnaliśmy się i w drogę na spotkanie z Redem (w Białej Podlaskiej) już mocno spóźnieni :)



W Białej powitania z Szymonem, szybkie tankowanie i obieramy kierunek Terespol-Brześć. Magiczna granica między tu i teraz a kiedyś :) .

Na granicy czekaliśmy na swoją kolej chyba z dwie godziny






Co poniektórzy wylegiwali się na motocyklu :)



Gdy nadeszła nasza kolej zaczęła się jazda, która trwała kolejne półtorej godziny. Najpierw sprawdzono nam paszporty. Później dowody i numery VIN. Następnie dostaliśmy polecenie wypełnienia jakiś kartek, w których wszystko było po białorusku - jedynie Beata coś z tego rozumiała. Ba, nawet miała zrobione ściągawki jak co wypełniać. Próbowaliśmy wypełnić dokumenty sami, ale przyszedł do nas pan i powiedział, że sami to nie, że trzeba iść do oddalonego kilka metrów budynku i dać wypełnić te dokumenty pani przy okienku. Tam też zrobili nam ksero dowodu i paszportu - za co zapłaciliśmy 4 euro!!! Jak wróciliśmy, daliśmy dokumenty Panom i kolejne czekanie. W między czasie obserwowaliśmy pijanego gościa na granicy (że go nie wynieśli stamtąd to ja nie wiem, ale widocznie to normalne :P :P ). Ktoś mu robił zdjęcie, ale nie mam go, żeby pokazać :(

Po mękach czekania w końcu puścili nas - możemy wjechać na teren Białorusi!!! Huraaa!!!

Po przekroczeniu granicy Marcin obdarował nas naklejkami na kufer, ktore sam zrobil :)



Pierwszy cel - znaleźć coś do jedzenia i to szybko!!!! No, może tylko Szymon nie był głodny (okazuje się, że ten chłopak żyje powietrzem - nic nie je, albo raczej je, ale bardzo, bardzo rzadko :P ).

Znaleźliśmy jakiś market z pizzerią!!!!




Za jedzenie płaciliśmy tysiącami!!! Mogłabym spłacić mieszkanie... :oczami:







Po zapełnieniu żołądków już jechaliśmy prosto na zlot. Jak to wycieczki z Marcinem - wcale jednak nie tak prosto :P . Czytałam trochę o drogach w Białorusi i raczej opisywane były jako asfaltowe i całkiem niezłe. Ale Marcin wszędzie znajdzie szuter. Bo zamiast jechać prosto główną drogą, to przeprowadził nas przez piachy, takie, że koła to oba mi się ślizgały na wszystkie strony :)

W końcu dojechaliśmy do wiochy - chyba Jozyki się zwącej, gdzie asfaltu to chyba nie znają. I tam miejscowi ludzie najpierw zatrzymali Reda, dziewczyny też się zatrzymały i my z Marcinem cofaliśmy do nich :)









Ludzie Ci mieli imprezę i zapraszali nas do siebie. Jeden z nich miał imieniny. No bo w końcu co za różnica, czy będziemy pić z nimi czy na zlocie? Jak nie daliśmy się przekonać na zostanie z nimi, to chociaż po kielonku mieliśmy wypić - twardo odmawialiśmy. W końcu zaproponowali, że pokażą nam drogę, gdzie trzeba jechać, żeby dojechać :) . Zresztą filmik mówi więcej niż wszystko, co o nich tutaj napisałam :P . (Filmik jeszcze przed obróbką - na sam koniec zrobię teledysk z wszystkich, które mamy, a trochę tego mamy :P :P :P ).

FILM

W końcu dotarliśmy z Zlot w Орленок. Brest Bike Festival International 2015. Podjechaliśmy pod bramkę. Okazuje się, że trzeba kupić wejściówki - faceci płacą, kobiety za okazaniem prawa jazdy kat. A wchodzą za darmo. No to cofamy - i co zrobiła Bożenka - zaliczyła paciaka. Szkoda, że nikt tego nie nagrał, bo w ciągu kilku sekund zostałam podniesiona, moto zostało podniesione, wyłączone i wokół mnie zrobiło się pełno facetów :hyhy: Facetów motocyklistów :hyhy:



Za niedługą chwilę pojawił się koleś od zaproszeń i pomógł nam znaleźć miejsce, gdzie postawić moto i gdzie się robić - co nie było proste, bo ilość motocykli i ludzi była oszałamiająca.





Nie zdążyliśmy dojechać na paradę, ale podobno miała 15 km długości!!!! (My wtedy staliśmy na granicy :/ ). Ale za to na niesamowity pokaz fajerwerków zdążyliśmy!!!! Prawdę mówiąc dawno nie widziałam tak wspaniałego pokazu...





Nie obyło się także bez tańców :D





I koncertów





Dziewczyny szukały kipla - tojki były w takim stanie, że nie dało się nawet do nich podejść. No i znaleźliśmy kibel w jakimś "hotelu". Wyglądał trochę lepiej, ale też trzeba było podciągać nogawki do góry przy wejściu.



Niektórzy też zgłodnieli :)


Moto z kufrem :P


No i moje ulubione zdjęcie na podsumowanie dnia <3


Po dwóch piwkach do namiotu i lulu - bo jutro czeka nas długa droga pełna niezapomnianych przygód :D :D :D :serce: :serce:

squarek - Czw 11 Cze, 2015

Na granicy pan Rosjanin zagadał do nas, oczywiście tylko Betasza rozumiała co on mówi. My staliśmy w kolejce "czerwonej", on bez kolejki ścieżką "zieloną" (tylko dla wybranych "zaprzyjaźnionych" krajów). Za chwilę widzimy że pogranicznicy nie chcą wpuścić tego jegomościa, a za kilka kolejnych chwil jegomość siedzi na ławce i coś pijacką gwarą mamrocze pod nosem. Jeszcze chwilka i już leży. Może jak wytrzeźwieje to go wpuszczą... :D

Zdjęcia na granicy robione z ukrycia bo jak wiadomo nie wolno... :P


Arcisz - Czw 11 Cze, 2015

Super podróż, czekam na więcej i zdjęć i opisów ;)
Pozdrawiam!

Monti - Czw 11 Cze, 2015

Tego paciaka Bożenka zaliczyła tuż przede mną więc całą akcję widziałam. Powiem tak, moto nie leżało nawet 5 sek na ziemi. W jednej sekundzie chyba z pięciu przystojniaków już było przy niej niosąc ratunek. Swoją drogą niezłe wejście :P Sama zastanawiałam się czy tego nie powtórzyć :rotfl:
emkags - Czw 11 Cze, 2015

Monti, a ona z Marcinem... :wstyd: :wstyd: :wstyd:

Czekam na dalszą relację :D :D!! Piszesz prawie tak genialnie jak Dunja :D :D:D :oczami: <Dunja motywuję Cię!! :D >

dunja - Czw 11 Cze, 2015

emkags napisał/a:
Monti, a ona z Marcinem... :wstyd: :wstyd: :wstyd:

Czekam na dalszą relację :D :D!! Piszesz prawie tak genialnie jak Dunja :D :D:D :oczami: <Dunja motywuję Cię!! :D >


Poczekam aż Bożenka się wyprztyka z ciekawych historii a potem ją przebiję :oczami:

betasza - Czw 11 Cze, 2015

Goti! Super! Całe szczęście, że byłam na tej wyprawie, bo strasznie bym zazdrościła!
Goti - Nie 14 Cze, 2015

Dzień 2
Орленок - Nieświerz - Mir - Nowogródek (315 km)


https://www.google.com/ma...VOY&usp=sharing

Pobudka rano całkiem znośna. Przyjemne śniadanko między namiotami i kawa :)




Ostatnie przechadzki wśród miliona motocykli i pijanych ludzi :)


Niektórzy postanowili zaliczyć poranną toaletę w najbrudniejszym kiblu ever :P





Ostatnie zakupy (w końcu naklejki na kufer i magnesiki na lodówkę to jedna z ważniejszych rzeczy :) )







No i ruszamy. Przy wyjeździe z terenu zlotu stało kilka patroli policjantów. Trzeba było pokazać dowód rejestracyjny motocykla, sprawdzali, czy wyjeżdża się na swoim. Uważam, że to bardzo dobrze, że sprawdzali. Ale kolejny patrol ku naszemu zaskoczeniu kazał nam ściągnąć kaski. Potem kazał nam dmuchać w plastikowy kubek z ciemnymi kropelkami na dnie. Po dmuchnięciu Ci policjanci wąchali ten kubek!!!! Okazało się, że była to kontrola trzeźwości :D :D :D najnowocześniejszymi alkomatami na Białorusi :D . To się nazywa kraj komunistyczny :D :D :D . Jak wyglądała taka kontrola - pokazane na filmiku :)

FILM ALKOMATY BIAŁORUŚ

Kolejny cel podróży - Zamek w Nieświerzu :)





Po drodze postanowiliśmy zaliczyć jeszcze tankowanie. Podjeżdżamy do dystrybutorow, próbujemy tankować i? I nie leci!!! Okazuje się, że w Białorusi jest kompletnie inny system tankowania. Najpierw idzie się do kasy, mówi ile chce się zatankować litrów przy którym dystrybutorze i za tyle się płaci. Wtedy dopiero dystrybutor jest zerowany i zaczyna lecieć z niego benzyna. Jak zatankowało się mniej niż się zdeklarowało wraca się do kasy, mówi się, który dystrybutor i wtedy zwracają nadmiar. Totalna paranoja. Procedura trwa o wiele dłużej, a tam kolejka...



Dojeżdżamy do Zamku w Nieświerzu. Z zewnątrz nie prezentował się jakoś super ładnie. Nie chcieliśmy także wchodzić do środka, ze względu na plan podróży i brak czasu - podobno, żeby go zobaczyć trzeba mieć przynajmniej pół dnia. W zamku tym rezydowała rodzina Radziwiłłów i jest on wpisany w UNESCO.

Zanim postanowiliśmy wejść na dziedziniec - trzeba było przeliczyć pieniądze :P



















Kolejnym celem podróży był zamek w Mirze.
"Budowę zamku rozpoczął na przełomie XV i XVI wieku, w stylu gotyckim starosta brzeski i kowieński Jerzy Illinicz. Około 1568 mirski zamek na mocy testamentu wnuka Jerzego Illinicza przeszedł w ręce książąt Radziwiłłów, którzy przebudowali go w stylu renesansowym. Wzdłuż wschodnich i północnych ścian zamku powstał pałac. Gipsowe fasady zostały udekorowane wapiennymi portalami, płytami, balkonami i gankami."

Zamek był dużo ładniejszy niż ten w Nieświerzu. Ja byłam zachwycona!!!!





Na dziedzińcu zamku spotkała nas przemiła przygoda. Zaczepił nas Białorusin z dwoma dziewczynami. Mówił bardzo ładnie po polsku. Okazało się, że jest nauczycielem języka polskiego w polskiej szkole. Zaprosił nas do Mińska do szkoły. Beata była zachwycona, przekonywała nas, że możemy jechać, że zdążymy. Nie powiem, pomysł był fajny i trochę się skłanialiśmy do niego. Ale jak przemyśleliśmy sprawę, to zdecydowaliśmy nie korzystać z zaproszenia, bo nie zdążylibyśmy wyjechać z Białorusi na czas. Beata wymieniła się namiarami z Białorusinem i obiecał on, że na następny raz, może nam wysłać zaproszenie, jeśli byśmy chcieli przyjechać zwiedzić Białoruś i odwiedzić jego szkołę :) .







Niedaleko zamku stał prawosławny kościółek. Próbowaliśmy do niego wejść, ale okazał się płatny. Gdy już powoli oddalaliśmy się od drzwi wejściowych zatrzymała nas pani pilnująca i coś powiedziała po białorusku. Na szczęście była z nami Beata i zrozumiała, że możemy wejść za darmo, bo jesteśmy motocyklistami a ona lubi motocyklistów.






Jak wychodziliśmy, Pani nas zatrzymała i zaproponowała, że możemy zobaczyć część kościółka, która jest zamknięta dla zwiedzających. Zeszła z nami do bocznych drzwi i je otworzyła schowanym w kieszeni kluczem. Podekscytowani weszliśmy do środka. Okazało się, że było to pomieszczenie z relikwiami świętych.



Później Beata mi wytłumaczyła, że w wierzeniach prawosławnych relikwie są bardzo ważną ich częścią.



Ruszamy dalej do punktu docelowego z noclegiem - Nowogródka. Stolica województwa nowogródzkiego Wielkiego Księstwa Litewskiego i I Rzeczypospolitej (1500–1795), stolica województwa nowogródzkiego II Rzeczypospolitej.



Dojeżdżamy. Pierwszy cel - znaleźć hotel Nowogródek. Nie zajęło to dużo czasu i byliśmy na miejscu.



Hotel okazał się wyrwany z PRL. Dosłownie. Tam poczuliśmy się w 100 % jak cofnięci w czasie do lat 70-tych i 80-tych. Komuna jak się patrzy. Ale był telewizor, kibelek i prysznic. Szafa zamykana na gwóźdź :D . CUDO!!!!









Po ogarnięciu się i szybkiej kawie postanowiliśmy wyjść na miasto nocą, napić się piwa i coś zjeść.



Pierwsza knajpa - kuchnia już nie pracuje. Druga knajpa - strzał w dziesiątkę - mamy i piwo i żarcie.



Przysiadł się do nas miejscowy bywalec knajpy - Białorusin Sasza.







Sasza głównie rozmawiał z Beatą - tylko ona potrafiła posługiwać się językiem rosyjskim. Okazało się, że chłopak kiedyś handlował z Polską i parę razy w Polsce był. Lubi Polaków i nie dba o rząd. Zaczął przechwalać się ile to dolarów zarobił i jaki to nie był bogaty... Ja to sobie myślę, że chciał zaimponować naszej Beacie i ją sobie poderwać :D . Nawet wymienili się telefonami :P . Nie potrafił jednak zapamiętać ksywki Beaty - przedstawiła się jako BeTasza. Więc została Be Nataszą :P .

Najedliśmy się, napiliśmy i czas wracać do hotelu spać. Beata już w drodze powrotnej dostawała telefony od nowego wielbiciela :P . W pewnym momencie nas dogonił i odprowadził do hotelu :) .

Dziewczyny poszły spać i ja też chciałam. Tylko nie bardzo mogłam, bo byłam w pokoju z chłopakami, którzy postanowili wypić jeszcze po jednym - mało im było :P . No i do tego oglądali białoruską telewizję. Na początku leciał tylko Łukaszenko. Później słyszałam białoruskie krzyki i szczekanie psa. Chłopaki postanowili oglądać Omen z białoruskim dubbingiem...





W końcu udało mi się usnąć...
Arcisz - Nie 14 Cze, 2015

Czytając czuję się jakbym prawie tam był!
Świetna wyprawa, jak już mówiłem wcześniej- pozazdrościć .
Czekam na kolejne części "opowiadania".
Pozdrawiam!

betasza - Nie 14 Cze, 2015

Dziwnie mi się czyta, jak piszesz Beata :rotfl: :rotfl: :rotfl:
zastanawiam się kto to jest ;)



Tak właśnie było!

Goti - Nie 16 Sie, 2015

Dzien 3 Nowogródek - Jezioro Świteź - zamek w Lidzie (Białoruś) - Wilno (Litwa)

166 km

Nowogródek-Świteź-Lida-Wilno

Rano obudził mnie budzik Marcina - został perfidnie zignorowany. Ale wpadła Monika po chleb i że mamy wstawać. No i wstaliśmy, ale przekonała nas dopiero tym, ze nastawiła na kawę :D



Wstaliśmy, zjedliśmy, spakowaliśmy się i już mamy wyruszać (Cel - jezioro Świteź), aż tu nagle Marcinowi moto rzyga olejem i odkręciła się jakaś śruba. No to chwila przestoju - trzeba dokręcić śrubę trytytką :)





Docieramy do Jeziora Świteź.

"Według legendy, na miejscu jeziora Świteź stało miasto, piękne jak marzenie. Pewnego razu na nowogródzką ziemię przyszli najeźdźcy. Starzy i młodzi poszli walczyć, a w mieście zostały tylko bezbronne żony i córki. Kiedy najeźdźcy znaleźli się pod bramą, a świtezianki gotowe już były umrzeć w płomieniach, ale nie poddać się wrogom, wydarzył się cud. Ziemia rozstąpiła się i pochłonęła miasto, by nie oddać go wrogowi. Na jego miejscu zaś rozlało się nadzwyczajnie piękne jezioro, na którego przejrzystej powierzchni pojawiły się kwiaty, jakich nie ma nigdzie indziej. Następnie najeźdźcy poginęli, gdyż zaczęli rwać owe trujące kwiaty, w które zostali zamienieni byli mieszkańcy Świtezi. "

Adam Mickiewicz napisał balladę o tytule Świtezianka która działa się właśnie nad tym jeziorem. :)









Szymona zwiało :P




Jezioro jest piękne. Kusi przejrzysta woda, wokół cudowny i dziki las <3. Podczas gdy załoga wygłupiała się na brzegu plaży, ja postanowiłam iść tropem piękna leśnego i robić zdjęcia :)












Jezioro kusiło, żeby nad nim zostać. No ale czas goni. Dzisiaj musimy opuścić terytorium Białorusi, wiec musimy sie zbierać. Jeszcze tylko szybkie siusiu w pobliskiej "pięciogwiazdkowej toalecie" i jedziemy.



'

Docieramy do zamku w Lidzie. Muszę przyznać, ze jeden z ladniejszych, ale dupy nie urywa.





Wchodzimy do srodka, zostawiamy bambetle u Pan sprzedających pamiątki i lecimy zwiedzać.

Marcin strzela z łuku - chyba nie trafił :P





Ale ktoś trafił jego :P



Były też trzy niewolnice w klatce :)



I królowe :)





Były i tortury :)





Wleźliśmy też i poziom wyżej. Wszyscy oprócz Szymona - bo jak się okazało biedny chłopak boi się niestabilnych konstrukcji na wysokości :P . Bał się chłopak, że jakby się oparł o barierkę, to by poleciał. No więc zwiedzaliśmy bez niego.





Po męczącej wspinaczce zgłodnieliśmy bardzo. No to ruszamy na białoruskie jedzenie w białoruskiej restauracji. A jak ją znaleźliśmy? Po szyldzie z jajka sadzonego :)



W restauracji czuliśmy się, jakbyśmy się cofnęli do głebokiego PRLu. Zapach nie do końca przyjemny. Stoły typowo komunistyczne i nawet tak się zamawiało. Trzeba było podejść do kucharek i zamówić ziemniaki, kotleta albo rybę i surówkę. No i kompot. Smak potraw - totalnie bez smaku. Buraczki oddałam Marcinowi, rybę z ziemniakami zjadłam z głodu. Totalnie nijakie. Dziękowałam w duchu, że w Polsce już można zjeść normalnie :)





Wyjeżdżamy w stronę granicy. Jeszcze ostatnie tankowanie - na którym Beata została okradziona. Zapłaciła 3 razy za benzynę, do tego nie było widać kwoty wpisywanej w terminalu, nie do końca wiedziała ile... Przykre pożegnanie z Białorusią...



Jedziemy dalej...





Granica Białoruś - Litwa


Pani na przejściu granicznym zapytała co wieziemy, sprawdziła paszporty i nas puściła. Trwało to zaledwie kilkanaście minut :)

No i kierunek Wilno :)

Pierwsze zadanie, to zaklepać sobie nocleg. Od znajomych dostaliśmy namiary na hostel prawie w centrum miasta: Florens. Jednak okazało się, że nie ma tam recepcji a na telefony nie odpowiadają. Rozdzieliliśmy się - jedna grupa pilnowała motocykli z dobytkiem a ja z Marcinem poszliśmy szukać innego hostelu. Obok był, ale chcieli w nim po 40 euro za pokój dwuosobowy a 75 euro za trzyosobowy (hostel Alexa). Kawałek dalej znaleźliśmy hostel za 13 euro od osoby za pokój czterosobowy (A-hostel). Tam postanowiliśmy zostać.



Wpakowaliśmy się do pokoju, zostawiliśmy rzeczy, makijaż, szmina i w miasto!!!! Wilno wieczorową porą :)




































Na kolację jedliśmy dania w Pizza Jazz. Myślelismy, że będzie muzyka jazzowa, a tu klops. Zwykłe disco. Ale i tak było miło :)





Powrót w ciemności do hostelu, ogarnięcie się i czas się udać na spoczynek :)

Cytat Szymona" w jego pizzy występowały "obszary lokalnego przesolenia"

tholin85 - Nie 16 Sie, 2015

super :D pozazdrościć:)
dunja - Pon 17 Sie, 2015

Ciekawam tego obiadu. Fajna, przytulna knajpeczka :D
Goti - Pią 21 Sie, 2015

Dzień 4

Wilno - Troki - Rezydencja Uztrakio - Wilno


Wilno-Troki-Uztrakio-Wilno

Noc przebiegła nam prawie bez przygód. Oprócz tego, że obudził prawie wszystkich gniewny ton Moniki w środku nocy "Nie chrapać!!!". Oczywiście obudzili się wszyscy oprócz winowajcy - Marcin spał jak zabity. Nie pomogły szturchania, przewracanie go na drugą stronę - chrapanie jak było tak zostało.



Poranek był leniwy. Powstawaliśmy, zjedliśmy co mieliśmy zjeść, szybkie pranie...










Wyszykowaliśmy się i postanowiliśmy skorzystać z pogody - przechadzka po Wilnie w ciągu dnia. Przeszliśmy po raz kolejny przez centrum...



Aby dojść do starego cmentarza "Cmentarz Na Rossie", bardzo klimatycznego i pięknego. Na cmentarzu spoczywają polscy żołnierze polegli w bojach 1919, 1920, 1939 i 1944, a także znane postacie polskiej, białoruskiej i litewskiej historii, m.in.:pierwsza żona Józefa Piłsudskiego.













Po jedzeniu...



i szybkich zakupach...



Postanowiliśmy pojechać zwiedzić zamek w Trokach. Było tak gorąco, że postanowiliśmy pojechać bez niektórych części ciuchów motocyklowych...

Zamek położony na jeziorze Galwe i wygląda naprawdę pięknie...







Trzeba było kupić magnesy na lodówki i naklejki na kufry, a później postanowiliśmy wejść do środka zamku







Poźniej postanowliśmy odwiedzić rezydencję Uzutrakio. Właściwie nie wiem co to za rezydencja. Chyba Beata może coś więcej napisać. Wiem natomiast to, że okolica tej rezydencji zapiera dech w piersiach...









Chłopaki wybili do przodu. Spoglądając na piękne widoki,



nagle zobaczyli kobietę nad wodą... Niczym naga Świtezianka...



Zachwyceni postanowili sobie ją przybliżyć obiektywem z aparatu... Ich oczom ukazała się... ŚWITEZIANKA!!!! :D :D :hyhy:



Dotarliśmy na miejsce...













W końcu postanawiamy wrócić :) . Niestety nie obyło się bez szkód. Beata postanowiła urwać Monice lusterko :P .







Na ratunek przybył super Marcin!!! :P



I pojechaliśmy :)





Po powrocie oczywiście piweczko :D . W knajpie, hmm, o nie piuerwszej swiezosci, za to bardzo klimatytcznej :) . Z wiadrami na rzyganie pod stolami :hyhy:



W miedzy czasie skontaktowalam sie z moimi Pruszkowskimi przyjaciolmi, którzy kilka tygodni przed nami byli w Wilnie, i zapytałam o to, co można zobaczyć jeszcze ciekawego. Polecili nam udanie się do miasta w mieście - Republiki Uzupio.

"Założona w XVI wieku przez rzemieślników, zasiedlona w XVIII-XIX w. przez miejską biedotę i wreszcie przekształcona w XX w. przez młodych artystów i hipsterów w tzw. „modne miejsce", o prawdziwie niekonwencjonalnym klimacie – Użupio, czyli Zarzecze, jest nie tylko jedną z najbardziej charakternych dzielnic Wilna, ale także „odrębną" Republiką z własną konstytucją, prezydentem, rządem i armią."



Niestety dotarliśmy tam już późną nocą i nie widzieliśmy tej artystycznej duszy do końca, czego żałuję, bo podobno warto...





Jednak udało nam się znaleźć i przeczytać konstytucję republiki napisanej na lustrach...





Jedzenie i powrót do hostelu, bo jutro znowu czeka nas ciężki dzień :)








beacia500 - Pią 21 Sie, 2015

Jedzenie !! Ono jest jednym z lepszych punktów opowiadań....zwłaszcza jak są zdjęcia :D

Jak to "postanowiła urwać lusterko" ?

Podoba mi się zwiedzanie Wilna , byłam tam kilka lat temu (nie na moto) i fajnie jest sobie przypomnieć te miejsca :)

P.S.
Już czekam na kolejny dzień ;)

betasza - Pon 24 Sie, 2015

beacia500 napisał/a:
Jak to "postanowiła urwać lusterko" ?


Jak, jak... normalnie! Czasem człowieka tak najdzie, że musi coś zbroić.



A ta chatynka, którą zwiedzaliśmy po zamku w Trokach to posiadłość Tyszkiewiczów w Zatroczu, tzw "Dom Odzyskany" ;)

beacia500 - Pon 24 Sie, 2015

Ha ha ha no z tym lusterkiem to fajna sprawa....może to było postanowienie noworoczne....a ja głupia zawsze postanawiam, że schudnę czego nie robię, a takie urwanie lusterka byłoby to coś co szybciej bym spełniła ;) :P
betasza - Pon 24 Sie, 2015

Tylko jak będziesz takie postanowienie robiła, to pamiętaj, żeby to było lusterko czyjeś- nie własne :P
beacia500 - Pon 24 Sie, 2015

Oki zapamiętam :D


P.S.
Kiedy następny dzień wyprawy ?

RedShadow - Pon 24 Sie, 2015

Następny dzień wyprawy to poza jednym miejscem jazda na moto żeby dotrzeć na ślub i zlot, potem to już czarna plama :hyhy:
Goti - Pon 24 Sie, 2015

Dzien 5 (ostatni)

Wilno - Szlak poznawczy dąbrowy duksztańskiej - Koszelewy

około 400 km

Wilno - Szlak poznawszy dąbrowy duksztańskiej - Koszelewy

Rano wstajemy, ogarniamy się, pakujemy, wymeldowujemy i opuszczamy nasz lokal. Chcemy to zrobić jak najszybciej, bo trzeba dotrzeć o normalnej porze na tłuczenie szkła do Emilki i Łukasza a po drodze jest jeszcze przepiękny park do obejrzenia.

No to wyruszamy...



Po kilku pomyłkach drogowych w końcu docieramy na miejsce. Jest to park o którym dowiedzieliśmy się od naszych przyjaciół, że jest wart zobaczenia ale do końca nie potrafili nam wytłumaczyć jak tam dojechać. Jak w końcu tam dotarliśmy, ani przez chwilke nie żałowaliśmy...

"Dąbrowa duksztańska jest jedną z największych i najstarszych naturalnych dąbrów, które zachowały się do dzisiejszych czasów na Litwie. Zajmuje ona powierzchnię aż 302 ha. Wiek dębów sięga 180 – 200 lat. Wzdłuż szlaku poznawczego dąbrowy duksztańskiej ustawiono ponad 38 rzeźb przedstawiających postacie z legend i mitologii litewskiej. Na obrzeżu dąbrowy znajduje się olbrzymi kamień z dotychczas nieodczytanymi napisami. Legenda głosi, że kiedyś schowano pod nim pieniądze. Wiele osób próbowało kopać, poszukiwać tych pieniędzy z różnych stron. Niektórzy wierzą, że kamień spełnia ich życzenia.
Wzdłuż szlaku ustawiono stoiska informacyjne. Zawierają one informacje o wartościach przyrodniczych dąbrowy duksztańskiej: rosnących tu drzewach i krzewach, rzadkich roślinach, grzybach i porostach, tajemniczych nietoperzach, o gnieżdżących się tu ptakach oraz zwierzętach."

Naprawdę było tam pięknie <3





W środku tego parku znaleźliśmy bardzo ciekawy okaz roślin... z rodziny konopii indyjskiej :P :P :P







Ja bylam w raju :)







Ale co dobre szybko sie konczy. Niewiele czasu na ogladanie, czas goni. Zbieramy manatki i w droge!!!

Po drodze (juz w Polsce) spotkalismy dwóch znajomych podróżników - Dunia i Bodzio!!!!



Pogadaliśmy i pojechaliśmy - każdy w swoim tempie :)





I to koniec wspaniałej, ale zdecydowanie zbyt krótkiej wyprawy. Niedosyt Białorusi, niedosyt Litwy... Na pewno kiedys tam wroce :)

A teraz przygotowania do wyprawy na Grecję!!!! Relacja wkrótce (jak wrócimy :P )

Andy - Wto 25 Sie, 2015

Super relacja! Na wiosnę ruszę chyba tym szlakiem....
beacia500 - Sro 26 Sie, 2015

Super sprawa . Podoba mi się ta wyprawa choć faktycznie dość krótka ;)

Grecja ? Brzmi zachęcająco i ju się nie mogę doczekać relacji z wyprawy ;) Powodzenia

olecki - Sro 26 Sie, 2015

Ładnie tam :troll2:
muminek - Nie 22 Lis, 2015

super wyprawa ! :) fakt faktem, zdjęcia osobników, wygłupów i luźniejszych sytuacji zawsze najciekawsze :D
betasza - Pon 30 Sty, 2017

Ale fajnie było to przeczytać znowu! Dzięki Goti, że Ci się chciało pisać :)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group